Czas Śnienia
czyli o świecie, który stanął na głowie, lub o głowie, która stanęła na świecie

Świat bardzo powoli budzi się ze snu. Ludzie w maskach, omijający się szerokim łukiem na chodniku, policja z megafonów nadająca monotonnie brzmiące komunikaty zachęcające do pozostania w domu, puste ulice, zamknięte witryny sklepów, politycy z podkrążonym oczami przemawiający z ekranów telewizorów i kreślący apokaliptyczne wizje. Tylko bezdomni żyli podobnie jak dotychczas, ze zdziwieniem jednak obserwując zmienione otoczenie i bezskutecznie szukając niedopałków papierosów w ulicznych śmietnikach. Rzeczywistość się zachwiała, żyliśmy jak we śnie. Czym jednak jest rzeczywistość, a czym sen?
O tym czym jest rzeczywistość, na ile i czy w ogóle możemy ją poznać zastanawiali się filozofowie od czasów Platona. To on posługując się metaforą jaskini wskazywał, że świat, który widzimy to tylko cienie prawdziwej rzeczywistości idei, która odsłania się tylko nielicznym. Czy możemy ufać zmysłom, czy też rozumowi? Czy to co poznajemy to rzeczywistość, czy nasz umysł, czy struktura języka? Czy prawdziwa rzeczywistość istnieje, i w końcu czy my sami istniejemy? – to tylko niektóre z pytań, jakie zadawali sobie mędrcy Zachodu. Od XVI wieku pytania te przeszły na pole nowo kształtującej się nauki. Odkrycie teleskopu przez Galileusza, dzięki, któremu potwierdził on heliocentryczne przypuszczenia Kopernika stanowiło wstrząs, ponieważ dowodziło, że nasze doświadczanie poprzez zmysły oraz bezpośrednie postrzeganie rzeczywistości są zniekształcone. Faktycznie żyliśmy w jaskini. Teoria względności Einsteina jeszcze dalej przenosiła opis rzeczywistości poza nasze codzienne doświadczenie, a nawet intuicje. Teoria nieoznaczoności Heisenberga wskazywała zaś, że nawet posiadając najdoskonalsze narzędzia pomiarowe nie jesteśmy w stanie poznać rzeczywistości. W końcu fizyka kwantowa sama w sobie bardziej zaczynała przypominać sen, niż opis rzeczywistości.
Konsekwencją tych rozważań i badań nad rzeczywistością, było to, że nie mogliśmy już ufać swojemu postrzeganiu, lecz tylko zawierzyć się pewnym naukowym uzgodnieniom i ustaleniom ekspertów. W końcu nasze codzienne doświadczenia wciąż bliższe były geocentrycznym teoriom Prolemeusza, niż Kopernika czy Newtona, nie mówiąc już o teoriach Einsteina czy Bohra. Rzeczywistość jest więc uzgodniona. Przyjmujemy za rzeczywistość to co ktoś w przeszłości uznał za rzeczywistość, i czego nikomu w ramach uzgodnionych warunków nauki nie udało się dotychczas podważyć. W ten również sposób opis rzeczywistości staje się rzeczywistością.
Okrycia naukowe są tym, co buduje nasze poczucie rzeczywistości. Jednak nie tylko one konstruują nasze przekonania. Żyjemy w świecie społecznym, który poprzez instytucje, oraz ekspertów przekonuje nas nie tylko co do swojej słuszności, ale również prawdziwości. Państwo, rynek, ethos klasy średniej, nauka i media organizują więc nasze doświadczenie. Mimo, że rzeczywistość jest uzgodniona, to odnosimy wrażenie, że jest prawdziwa i oczywista. W dużej mierze dzieje się tak dlatego, ponieważ jest ona przez nas zastana i tracimy kontakt z historycznym momentem, w którym była uzgadniana. Uwewnętrzniamy i reprodukujemy ten świat w sobie, przyjmując jego podstawowe założenia.
Na poziomie jednostkowym świat ten załamuje się w momencie kiedy śpimy, kiedy popadamy w szaleństwo, lub kiedy umieramy. Doświadczenie snu, śmierci oraz szaleństwa zawieszają uzgodnioną rzeczywistość. Aby jednak nie zachwiały one stale naszym poczuciem rzeczywistości to uzgadniamy je z naszą codziennością. W związku z tym interpretujemy, leczymy je, lub też je zapominamy i marginalizujemy. Pomagają nam w tym odpowiednie instytucje, psychiatryczne, terapeutyczne czy religijne, które włączają te niecodzienne doświadczenia do codzienności, zapewniając tym samym stabilność nam samym oraz całemu systemowi. Gdybyśmy wszyscy jednocześnie zanurzali się w te subiektywne, czy graniczne doświadczenia, świat społeczny właściwie przestał by istnieć i nikt nie płaciłby podatków.
Są jednak momenty kiedy uzgodniona rzeczywistość chwieje się na poziomie zbiorowym. Wojny, rewolucje, kataklizmy, czy epidemie załamują wtedy to uzgodnione doświadczenie rzeczywistości. Procesy te radykalizują się gdy zdarzenia te mają charakter globalny. To co wydawało się stabilne oraz oczywiste, okazuje się kruche, i niepewne. To co widzimy wydaje się nierzeczywiste, ponieważ dalekie jest od tego co uznawaliśmy dotąd za rzeczywiste i prawdziwe. Na moment odsłania się nam iluzoryczność tej oczywistości. Stąd mamy też wrażenie jakbyśmy śnili. Uzgodniona rzeczywistość daje poczucie bezpieczeństwa, stabilności i przewidywalności. Wydaje nam się, że znamy prawdopodobny przebieg zdarzeń, oraz wiemy jak poruszać się w świecie. Ma ona jednak stałą tendencję do usuwania wszelkich wątpliwości oraz doświadczeń, które podważają jej słuszność i prawdziwość. Kiedy chwieje się to co uzgodnione, wątpliwości, oraz subiektywne, oniryczne doświadczenia dochodzą do głosu. Doświadczamy szaleństwa.
Moment, w którym chwieje się uzgodniona rzeczywistość to czas lęku, ponieważ ułożony oraz stabilny świat okazuje się makietą, na której oparliśmy życie. Rzeczywistość wówczas bardziej przypomina sen niż rzeczywistość. Jest to czas śnienia. Jest to moment, w którym możemy dostrzec, że uzgodniona rzeczywistość jest tylko jednym ze snów, który zyskał status rzeczywistości i oczywistości. W pewnym sensie nauka oraz system społeczny okazują się zbiorowym snem. Cały naukowy, polityczny i społeczny wysiłek jednak w takim momencie jest skoncentrowany na próbie przywrócenia tej makiecie cech rzeczywistości i oczywistości. To się zazwyczaj udaje, co sprawia, że nie pogrążamy się w chaosie. Jeśli się nie udaje następuje cywilizacyjna, głęboka zmiana. Nie zmienia to faktu, że jesteśmy śniącymi istotami, które śnią nie tylko w nocy, ale również w dzień. Śnimy cały czas. W naszych umysłach nieustannie opowiadamy historie, które podtrzymują ciągłość naszego ja, oraz otaczającej rzeczywistości. Instytucje i nauka zaś są zbiorowym snem, który zyskuje status rzeczywistości. Rzeczywistość jest snem, sen jest rzeczywistością.