Psychologia Wrogości

o rasizmie i homofobii

Maciej Popławski

Świat zalewa fala wrogości wobec Innego. Inny staje się wrogiem. Linia frontu nie przebiega jednak tylko w przestrzeni politycznej, lecz znajduje się bezpośrednio w nas samych. Każda wojna jest rodzajem wojny domowej, w której nie tylko potępiamy, wykluczamy i mordujemy innych, ale także pozbawiamy się szansy na rozpoznanie i pogłębienie wiedzy o sobie.

Wykluczamy innych, aby zbudować własną tożsamość. Odpowiedź na pytanie „kim jestem/jesteśmy”, odbywa się najczęściej poprzez wykluczenie, odrzucenie, odróżnienie od tego „kim nie jestem/nie jesteśmy”. To usunięcie pociąga podział. Reszta, która pozostaje zostaje zaś przypisana Innemu. „My” jesteśmy miłosierni, rodzinni, pomocni, „Oni” są agresywni, rozpasani, pazerni. W Innym rozpoznane zostaje zło. Inny zostaje odhumanizowany. W rzeczywistości jednak to nie on/ona są dla nas zagrożeniem. Zagrożeniem jest to co wykluczyliśmy, i co do nas powraca, przypomina o sobie. Tak sformułowana tożsamość nie jest jednak prawdziwą wiedzą o sobie. Stanowi za to instrument polityki i rządzenia poprzez Innego.

Oprócz wykluczenia i przypisania Innemu swojego własnego cienia, w sposób bardziej wysublimowany jesteśmy w stanie sprawić, aby potwierdzał on nasze przypuszczenia, podstawy naszego wyrzucenia. Wykluczamy kogoś z powodu jego orientacji seksualnej, aby w następnym kroku wskazywać, że przedmiotem jego jedynego zainteresowania jest jego seksualność. Wskazujemy, że osoby czarnoskóre są agresywne, jeśli zaś protestują, podpalają samochody i wybijają szyby w sklepach, to mają potwierdzać, że nasze działania wobec nich są uprawnione. Inny jest w pułapce. Odcinając go, zacieramy również historię tego odcięcia, oraz pozostawiamy z tym co najgorsze. Niesie odtąd w sobie nasze najgorsze cechy, cień i błoto, którymi teraz gardzimy, od którego się odwracamy, od którego chcemy się oczyścić.

Kiedy jestem Innym niosę to w sobie. Nieraz sam zapominam, że ktoś mi to kiedyś powierzył. Jestem tylko tym. Nienawidzę siebie za to, że to mam. Być może lepiej żebym umarł, bo świat beze mnie będzie lepszy, czystszy. Jestem sam, mam naprzeciwko Ich. Oni mówią mi jaki jestem. Są badania, opinie, przekonania religijne. Jestem zły, chory, opętany. Jestem społecznym szkodnikiem, deprawuję dzieci, niszczę wspólnotę. Nienawiść pożera mnie więc od środka. Kiedy w rozpaczy i samotności odurzam się narkotykami, szukam ukojenia w seksie, rozbijam butelkę następnego dnia patrząc w lustro rzucam „widzisz, a nie mówiłem, jesteś nikim!”.

Inny niesie w sobie nie tylko to co wykluczone, ale również tego kto wyklucza. Wojna opanowuje Innego, tnie go na pół, tak jak my tniemy siebie, aby stać się tożsamościową „całością”. Nie rozpoznanie tego mechanizmu transferu cienia: odcięcia – powierzenia – przyjęcia prowadzi często do tragedii. Ci, którzy odcinają i nie rozpoznają w Innym siebie żyją w iluzji na swój temat oraz są łatwym przedmiotem rządzenia. Ci, którym powierzamy nasz cień żyją w ciemnym śnie na swój temat, i nie rozpoznają tego, że są prawdziwymi liderami. Pierwsi potrzebują przyjąć i przemienić to co jest ich, drudzy oddać to co do nich nie należy. Inny staje się Mną. Inny staje się Sobą. Nie ma Innego. Jestem Ja i Ty.