
Postanowiłem udać się po radę do Starego Indianina, który mieszkał tuż za wzgórzem. Dawno zapomniany przez ludzi i rzadko przez nich odwiedzany siedział jak zwykle zamyślony i spoglądał na przetaczające się po niebie śnieżne chmury. Kiedy mnie zobaczył wskazał mi miejsce tuż obok siebie tak jakbym dopiero co wrócił z krótkiego spaceru, a nie po 30 latach nieobecności.
„Ludzie umierają – powiedziałem – brakuje im powietrza, nie mogą oddychać”.
„Czy wiedzą już, że natura jest święta, że każde drzewo i chmura są błogosławieństwem?” – zapytał.
„Nie – odpowiedziałem – szukają leku na to nieszczęście”.
„Nieszczęściem człowieka nie jest to, że nie może teraz oddychać, lecz to, że nigdy nie oddychał tym światem” – rzekł.
„Co powinniśmy zrobić w takim razie?” – zapytałem.
„Człowiek zajęty jest utrzymywaniem władzy. Jego władza jest jednak iluzją. Nawet ten kto wchodzi po barkach innych, aby zaczerpnąć powietrza i tak spocznie w Ziemi.” – odpowiedział.
„Czy powinniśmy przeprosić Ziemię i Chmury? – zapytałem.
„Chmury są przyjacielem. Ziemia jest miejscem, w którym człowiek znajdzie swój spokój. Oddychaj światem. Świat jest żywy. Jest dla Ciebie. Nie jesteś jego panem, jesteś tu gościem” – rzekł i spojrzał ponownie na chmury.